W stomatologii zatrucie zęba nazywamy dewitalizacją. Jednak dzisiejsza nowoczesna stomatologia umożliwia nam przeprowadzanie zabiegu endodontycznego bez wcześniejszego zatruwania miazgi. Zobaczmy, na czym polega ten proces i jaką przewagę ma nad dewitalizacją.
Zatrucie miazgi zębowej – na czym polega?
Leczenie kanałowe jest podejmowane wtedy, gdy u pacjenta zdiagnozowano nieodwracalne zapalenie miazgi zębowej. W dawnym leczeniu dewitalizacja zęba była pierwszym wczesnym etapem, który miał przygotować pacjenta do właściwego oczyszczania kanałów korzeniowych. Zatruwanie zęba polega na jego otwarciu, a następnie dostaniu się do komory zębowej, w której znajdują się nerwy, i umieszczeniu w niej specjalnej wkładki dewitalizującej. Jest to lekarstwo zakładane na okres od dwóch do trzech tygodni, którego stopniowe działanie prowadzi do obumarcia miazgi. W tym momencie pacjent przestaje odczuwać ból, nie oznacza to jednak, że został on wyleczony, dlatego nie warto na tym etapie przerywać wizyt u stomatologa.
Co zamiast zatruwania zęba?
Nowoczesne metody endodoncji, w tym leczenie pod mikroskopem, stosowanie lokalizatora wierzchołka czyli endometru oraz diagnostyka rentgenowska, pozwalają pozbyć się problemu już podczas jednej wizyty. Dentysta dokładnie wie, gdzie znajduje się źródło infekcji i dzięki temu może po prostu usunąć zainfekowane tkanki w znieczuleniu. Zabieg ten nosi miano ekstyrpacji miazgi. Ważną informacją dla pacjentów jest to, że taki zabieg musi być odpowiednio wcześniej zaplanowana, gdyż zazwyczaj trwa kilka godzin.
Dlaczego nie warto zatruwać miazgi?
Specjaliści mówią otwarcie: zatruwanie miazgi powinno być stosowane coraz rzadziej. Ekstyrpacja to znaczna oszczędność czasu, stresu oraz zdrowia. Pacjent nie czeka dwóch tygodni, a czasami nawet i więcej, nim dojdzie do obumarcia miazgi. Do tego nie musi cierpieć bólu, na jaki jest narażony podczas pierwszych dni noszenia wkładki dewitalizacyjnej. Natomiast dentysta, obserwując system kanałowy pod mikroskopem i używając endometru zyskuje pewność, że kanały zostały w pełni pozbawione zainfekowanych tkanek.
Ważnym argumentem przeciwko zatruwaniu miazgi jest również skład samej wkładki, której składniki są uznawane za szkodliwe. Szczególnie groźny jest paraformaldehyd.
Te wszystkie czynniki sprawiają, że lepiej zdecydować się na ekstyrpację miazgi, czyli usunięcie żywych nerwów w znieczuleniu, nawet jeśli cena tego zabiegu jest nieco wyższa.